30.10.2014

Ungor łucznik

Dziś pora na zwierzoluda z bronią zasięgową. Uwielbiam design tych ludków, bo przypominają nasze rodzime stare dobre diabły. Tylko ogonków im brakuje :-)







28.10.2014

Unboxing - Gutrot Spume

Jedna z nowości ze stajni dziadka Nurgla czyli named character - Gutrot Spume. W wielkim skrócie, jest to duży wredny dziad, który obok standardów nurglickich takich jak katowski topór, katowski hełm, wylewające się trzewia i liczne krosty i rany posiada również element cthuliczny w postaci macek :-) Jest moc.


Załączona instrukcja jest trochę mało przejrzysta. Uwaga przy sklejaniu na element z paszczą w okolicach macek. Lepiej go przykleić na samym początku przed złożeniem korpusu, bo inaczej będziecie się męczyć jak ja :-)


W zestawie znajduje się nietypowa dla clam-packów standardowa czarna podstawka 40mm. W końcu ludek jest pokaźnych rozmiarów.


Wykonanie modelu jest bardzo przyzwoite, podobnie jak jego podział na części i ogólne rozplanowanie wypraski. Mamy tu do czynienia ze standardowym poziomem mod-pojów GW, czyli jest bardzo dobrze. Jak widać nie mamy tu ani jednego elementu opcjonalnego, więc ewentualne konwersje muszą się odbyć z użyciem bitsów pochodzących z innych zestawów. Trochę szkoda, bo osobiście lubię mieć zawsze wybór alternatywnej broni albo główki, no ale ludek jest na tyle duży, że jego podstawowa konfiguracja wypełniła w całości dostępne na wyprasce miejsce.



27.10.2014

Ungor

Malowanie zwierzoludzi do Mordheima/Warheima nabrało trochę tempa. Dzisiaj zamieszczam fotki skończonego ungora z maczugą i tarczą. Uwielbiam ten wzór maczugi, bo mocno kojarzy mi się z bronią podstawowego przeciwnika (dwugłowego ogra) z Hexena.





26.10.2014

Spirit Hosts

Kolejny undeadowy model ze świata Warhammera, czyli stosunkowo nowe ludki - Spirit Hosts.

Malowanie trochę eksperymentalne, wbrew pozorom mało speedpaintowe (mimo pierwotnego założenia). Efekt końcowy nieco zepsuty przez fatalny podkład w sprayu. Przyzwyczaiłem się do szybkiego schnięcia podkładu GW (zwykle 1-2 godziny) tymczasem podkład z Castoramy nawet po 1 dniu miał mokre miejsca (szczególnie w zagłębieniach), które w dość brzydki sposób wchłonęły akrylową farbę.

Pozwolę sobie na kilka słów odnośnie samej rzeźby. Jest to mistrzostwo świata w wydaniu GW. Tym zestawem zostawili konkurencję lata świetlne w tyle. Mnogość detali (wbrew pozorom), oraz niesamowicie realistyczna i trójwymiarowa poza (co nie do końca oddają zdjęcia) to niemalże Mount Everest plastikowych ludków. Minusem jest relatywnie trudny proces sklejania. Części są delikatne i podatne na uszkodzenia, a w dodatku trzeba chwilę pomyśleć co z czym skleić i jak. I to pomimo bardzo dobrej instrukcji!




25.10.2014

Unboxing - Wight King

Kolejny unboxing przedpotopowego ludka, choć tym razem spóźniłem się tylko o niecałe 3 lata ;-)

Pamiętam, że model ten wyszedł niedługo po tym jak się urodziła moja córa. Releasowi towarzyszył inny undeadowy rzeźnik - Krell, którego wtedy kupiłem i pomalowałem, a którego fotki można zobaczyć tutaj: http://maniexite.blogspot.com/2013/02/krell-nowe-fotki.html  Pamiętam też, jak w jednej ręce trzymałem pędzel, a w drugiej butelkę z mlekiem :-) Tak, tak, moja córka będzie uber-painterką, bo pacholęciem będąc nieopatrznie wpadła mi do kociołka z washami ;-)

Ale wracając do Wight Kinga. Ten pan w odróżnieniu od Krella jest w plastiku. Był to chyba jeden z pierwszych clam packów, które powoli wyparły paskudne fajnkasty. Mimo początkowo świetnych cen (ten pan kosztował mnie jakieś 36 blaszek - uwzględniając rabat dla szczególnie ciężkich przypadków nerdozy) ostatnie clampacki dochodzą prawie do 100zł. Czemu nie wybrałem heroiny albo mety? Byłoby taniej...



Jak widać poniżej instrukcja jest czytelna i nie specjalnie skomplikowana.


Elementów w ramce nie jest wiele, ale i tak efekt końcowy to bardzo ładny i mocno trójwymiarowy model. Na plus trzeba zaliczyć wymodelowaną już podstawkę, co jest rzecz jasna clam-packowym standardem.



24.10.2014

Orkowy Szaman

Tego orka pomalowałem prawie 2 lata temu, a oryginalny wpis z nim znajduje się tutaj:
http://maniexite.blogspot.com/2012/02/orc-shaman.html

Jednak w tamtych czasach prawie wcale nie robiłem highlightów, a jako że jest to mod-poj, zasługuje on na coś więcej niż kolory podstawowe + washe. W związku z tym dodałem mu parę maźnięć pędzlem tu i ówdzie, a efekt końcowy można zobaczyć poniżej.


23.10.2014

Operation Icestorm : unboxing

W końcu do Polski zawitały pudła z pierwszym w historii starterem do Infinity. Hiszpańska odpowiedź na Dark Vengeance czyli Operation Icestorm.

Pudełko ma bardzo ładną ilustrację, choć wykonane jest z kapkę cieńszego kartonu niż np. pudła startowe do Warhammerów. Waga opakowania wraz z zawartością też nie jest jakaś nadzwyczajna. Szczególnie w zestawieniu z otwieranym przeze mnie niedawno Space Hulkiem.



W środku po otwarciu znajdujemy 2 standardowe pudełka z ludkami. Takie same jak w starterach frakcyjnych lub od tagów, motorków etc. Dodatkowo na każdym przybita jest pieczątka z logo frakcji, żeby było wiadomo kto jest gdzie.


Zawartość pudełka PanOceanii, czyli tradycyjne metalowe ludki Infinitowe. Sztuk 6.


Podobną zawartość prezentuje pudełko Nomadów. Sztuk 6. Dodatkowo w zestawie znajduje się bonusowy model, swego rodzaju NPC do jednego ze scenariuszy, ale dostępny on był tylko w preorderze.


Tu mała nowość. Tekturowe elementy terenu do samodzielnego złożenia. Tekturka jest dosyć cienka, ale oteksturowana jest całkiem przyzwoicie. Montaż polega na wygięciu kilku elementów i odbywa się całkowicie bezklejowo. Dodatkowo zostały zaprojektowane tak, że możliwe jest ich wzmocnienie poprzez włożenie do środka kartonu po figurkach (dwa takie dostajemy w zestawie).


W pudle tego typu domków znajdujemy całkiem sporo. W dwóch rozmiarach.


Po złożeniu wyglądają tak. większe z nich posiadają "balustrady" dzięki czemu ludki na dachu zyskują cover. Przydatna sprawa.


Kolejny element zestawu czyli zestaw kości. Zamiast jedynek mamy loga jednej z frakcji (w zależności od koloru kostku).


W zestawie znajdziemy też wzorniki i counterki. Ilustracje są znów bardzo ładne (standardowe), ale jak dla mnie tektura jest zbyt miękka i cienka.


Tu widzimy zaś instrukcję (jednostronną) jak składać domki.


Pora przejść do podręcznika. Nie jest to kompletny rulebook do trzeciej edycji Infinity. Jest to raczej skrócona wersja podstawowych zasad pozwalająca w szybki sposób nauczyć się grać początkującym. W środku znajdziemy kilka scenariuszy, gdzie każdy kolejny wprowadza nowe elementy do rozgrywki. Jakość składu jest o niebo lepsza niż pierwszy rulebook do Infinity. Widać tu znaczny postęp. Wszystko jest też ładnie i przejrzyście wytłumaczone. Poziom jest zbliżony do Warhammerów, choć O:I dużo lepiej się broni jako "standalone game" niż np. taki Island Of Blood czy Dark Vengeance, ale to tylko moja prywatna opinia. 





Ostatni z elementów Operation Icestorm, a zarazem ten, który najmniej przypadł mi do gustu czyli papierowa mata do gry. Z jednej strony wykonana jest bardzo ładnie i świetnie pasuje do domków. Z drugiej jest średnio praktyczna bo bardzo ciężko doprowadzić ją do stanu, w którym będzie płasko przylegać do stołu. Dużo lepiej sprawdziłaby się tutaj mata nadrukowana na jakimś materiale.



Werdykt:

Jako wprowadzenie do Infinity Operation: Icestorm sprawdza się świetnie. Mamy tu w zestawie przyzwoitą kolekcję figurek, prawidła pozwalające nimi grać oraz zestaw scenariuszy dla początkujących wraz z elementami makiety. Do gry nie potrzebujemy absolutnie nic więcej (oprócz kropelki do sklejenia ludków :-)). Hiszpanie z Corvus Belli podnieśli poziom swojego sztandarowego produktu znacząco do góry i w tym momencie można bez kompleksów postawić O:I na półce obok starterów GW. Teraz cały światek Infinitowy z zapartym tchem czeka na pełny podręcznik do trzeciej edycji.

22.10.2014

Odalisque

Pora na zmianę klimatu i chwilowy powrót do malowania ludków do Infinity. W końcu N3 coraz bliżej. Podobnie jak oczekiwany przeze mnie już od miesiąca Operation: Icestorm :-)

Odaliskę pomalowałem w inne barwy niż resztę moich Haqqislamskich wojaków. Powodem jest to, że nie jest ona typowym żołnierzem walczącym w polu, a raczej agentem działającym w ukryciu, często będącym częścią ochrony ważnych osobistości. A przy tym jest to swego rodzaju femme fatale, porażająca zmysły przeciwników perfumami o mocnych i specyficznych właściwościach. 
W końcu Haqqislam to eksperci od biochemicznych wynalazków.