21.11.2013

Fulgrim

Nigdy nie byłem fanem książek pisanych pod gry. Sam pomysł kojarzy mi się ze sztuką użytkową tworzoną w czasach socrealizmu. Tym bardziej, że losowe opowiadania ze świata Warhammera 40k które zdarzało mi się od czasu do czasu przeczytać były co najmniej średnie, jeśli nie marne.

Aż któregoś dnia natknąłem się na niepozorną książkę na półce w Empiku. Jako, że ostatnimi czasu maluję swój własny zakon Adeptus Astartes postanowiłem dokształcić się trochę w łorhamerowym fluffie. Chwila słabości i Fulgrim opuścił sklep w reklamówce trzymanej przeze mnie.



Konsumowanie nowego nabytku zacząłem od okładki, która zawiera całkiem przyjemną dla oka i inspirującą dla wyobraźni scenę walki Dzieci Imperatora z Żelaznymi Rękami. A dalej było tylko lepiej!

Książka napisana (i przetłumaczona) jest dość sprawnie. Jest to lektura, którą można czytać z przyjemnością, bez dłużyzn a przy tym język nie jest koślawy jak to bywa w niektórych pozycjach sci-fi klasy Z.

Opowiedziana historia wciąga i pochłania. Co więcej, mimo że zacząłem serię od piątego tomu nie czułem braku poprzednich książek. Po części dlatego, że każda powieść z serii Horusowej Herezji opowiada te same dzieje oczami innego bohatera.

Nie będę tutaj spoilował zawartości. Powiem tylko, że dzięki książce polubiłem Slaaneshowych Marinesów. Pozwoliła mi ona zrozumieć ich dramatyczną ścieżkę ku zagładzie i od dzisiaj już nie patrzę na nich wyłącznie jako na marinesów w dziwnych kolorkach i zbrojach noszących gitary zamiast bolterów ;-)

Zdecydowanie polecam każdemu fanowi WH40k, ale też i miłośnikom sci-fi jako takiego. Kawał solidnej space-opery o legionie marinesów wyraźnie zainspirowanym starożytną Grecją i Rzymem, o ich dążeniach do absolutnej perfekcji, które w konsekwencji doprowadziły do całkowitej dekadencji ich elit.


3 komentarze:

  1. Lubię wszystko co pisze Graham McNeill ale na Fulgrimie się zablokowałem, leży napoczęta i kiśnie :)
    Efekt zmęczenia materiału, oglądając wydarzenia po raz kolejny z innej perspektywy?
    Zawód, że znów BL odmówiło kontynuacji tłumaczenia swoich książek kolejnemu krajowemu wydawnictwu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Krok BL był zaiste zasmucający! A w Fulgrimie podoba mi się ten ich przepych i samouwielbienie (jako forma dążenia do doskonałości). A finał w postaci Maraviglii Bequy Kynskiej wart jest przebrnięcia przez te bardziej nudne fragmenty :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej misiaki. rozmawiałem z przedstawicielem GW na polskę czyli defacto właścicielem BL i dowiedziałem się, że BL szuka w polsce wydawnictwa, które będzie w stanie wydawać JEDNĄ KSIĄŻKĘ MIESIĘCZNIE ze świata WH40K. taką mają filozofię i koniec. dlatego już drugiemu wydawnictwu została cofnięta licencja na materiał.
      a szkoda bo przeczytałbym kolejne :)

      Usuń